🕒 Czas samego przejścia (nasz) to 3h, ale widoki zatrzymały nas na
+1,5h postojów. Podobnie liczyłabym przejście z wytrenowaną górsko
klasą, szczególnie jeśli planujecie po drodze jakieś warsztaty.
✅ Dla kogo polecam? - dla turystów indywidualnych i grup szkolnych
👶 Trasa w kilku miejscach nie nadaje się do jeżdżenia czymkolwiek, co ma 4 kółka, więc nie polecam jej dla rodziców z maluchami w pojazdach (no chyba, że chcecie poćwiczyć bicepsy dźwigając te sprzęty razem z dzieckiem :D).
🐕 Ponieważ większość szlaku znajduje się na terenie GPN, nie można zabrać na niego psa.
🥪 Wszelkie zakupy, np. uzupełnienie wody i prowiantu trzeba zrobić na dole w Porębie. Po drodze nie będzie żadnych sklepów ani schroniska.
SUBIEKTYWNIE WIĘCEJ 😊
Dopóki w Gorcach znałam tylko czerwony szlak na Turbacz, nie do końca czułam zachwyt nad tymi górami 🫤 To znaczy owszem - przyrodniczo nigdy mnie nie zawiodły (to właśnie na tym szlaku widziałam pierwszy raz w życiu żmiję zygzakowatą i kumaka górskiego) ale wśród tłumów wydeptujących tą samą ścieżkę, same góry nie mogły się przebić do mojego serca.
Ale na szczęście z czasem odkryłam, że są też inne szlaki :) i teraz o Gorcach mam zupełnie inne wyobrażenie.
Jednym z takich szlaków wędrowaliśmy na początku kwietnia tego roku. To pętla z ogonkiem, zaczynająca się w Porębie Wielkiej i przechodząca przez Basielkę oraz Polanę Turbaczyk.
My zdecydowaliśmy się na ostrzejsze podejście (czyli szlaki żółty i zielony) oraz łagodniejsze zejście (kolejne szlaki są dobrze widoczne na powyższej ilustracji).
W przypadku tej trasy wejście do GPNu spotykamy dopiero po 15 minutach wędrówki i (przynajmniej w kwietniu) nie było ono obsługiwane przez ludzi. Natomiast zakup biletu jest tak czy inaczej obowiązkowy. Z pomocą przychodzi nam wszechobecna technologia - wszystkie opcje zdalnego zakupu biletu, łącznie z linkami w QR-kodach, znajdują się na tablicy powitalnej. Trzeba - uwaga - mieć tylko dobry zasięg 📲😉
A jakie wrażenia z samej trasy? Dla mnie to idealny miks pięknych, relaksujących widoków i ciekawostek przyrodniczych. Początkowo przemieszczamy się wzdłuż bocznej odnogi Koninek - Zagronie. Uroda tego miejsca przyciąga coraz więcej "miastowych", rozsiewających (na razie rozsądnie i estetycznie) szklano-drewniane domki po okolicy. Nie dziwię im się - za piękny widok z kubkiem porannej kawy w ręku dałabym wiele.
Następnie szlak prowadzi przez malowany światłocieniami las iglasty, którego runo wiosną eksploduje kobiercem wczesnowiosennych kwiatów.
Nie wiem czy każdy tak ma, czy tylko ja, ale widok tych korzystających
maksymalnie z krótkiej chwili światła zawilców i żywców, kojarzy mi się z
esencją witalności i chęci do życia. Zawsze poprawia mi humor ;) Jeśli chcecie poćwiczyć z uczniami rozpoznawanie wczesnowiosennych gatunków, to ta trasa będzie idealna.
Dla spragnionych geologiczno-hydrologicznych wrażeń - po drodze mijamy jedno z dwóch źródeł na tej trasie. A kosztujące sporo wysiłku kroki, umilają lokalnie przewodnicy :D
Po chwili uczciwej wspinaczki dochodzimy w końcu do rozległej polany otaczającej szczyt Basielka. W kwietniu powitały nas tam krokusy i... zupełna pustka ;) Mieliśmy wrażenie, że w ten atrakcyjnie turystyczny dzień (idealna temperatura i słońce) jesteśmy jedynymi, którzy wybrali tą trasę. Polana jest naprawdę duża i kusi perspektywą pikniku, ale jeśli wybierzecie się tam z klasą, pamiętajcie, że polana jest niemal zupełnie odsłonięta i w upał nie pozwala odpocząć od skwaru.
Znacznie lepszym miejscem na bazę (np w czasie gry terenowej, warsztatów czy po prostu przerwy na kanapkę) będzie oddalona o 10 minut drogi odnoga polany (po tym jak szlak skręci lekko w lewo - na zdjęciu poniżej), która oferuje już sporo cienia.
Na wysokości tej odnogi, w odległości 1 minuty od szlaku znajduje się kolejne, dobrze oznaczone źródełko, na które polecam znaleźć chwilę czasu. Spotkała nas tam chyba najbardziej zaskakująca niespodzianka - dwie wielkie pijawki, dla których źródło najwyraźniej stało się domem. Jeśli wiecie co to za gatunek, to dajcie proszę znać. Zastanawiam się też, czy ta przeźroczystość ich ciał to właśnie efekt mieszkania w tym ciemnym źródle.
Kolejne niespodzianki na trasie były nie mniej ekscytujące! To pierwszy szlak, na którym w pewnej odległości od siebie widzieliśmy... aż 3 kupy wilków! W tym jedna świeża, jakby z poprzedniej nocy. Zawsze czuję przysłowiowe motyle w brzuchu, kiedy uświadomię sobie, że stąpam po tym samym terenie co te piękne i niesprawiedliwie oceniane drapieżniki. A dzięki książce Michała Figury "Wilki. Historie prawdziwe." potrafiłam zidentyfikować, że ofiarami wilczego instynktu padły tym razem dziki (można to poznać po rozdwojonych na końcach szczecinach). Dla Waszych uczniów to będzie niezapomniane przeżycie 😎
Po ostatnim, większym wysiłku wdrapujemy się w końcu na Polane Turbaczyk, której widoki wprost odbierają mi mowę. Nie dosyć, że obejmują w zasadzie kąt 300 stopni, to mają w sobie tą charakterystyczną gorczańską błogość, którą posmakowałam dopiero poza szlakiem na Turbacz. W dodatku mieliśmy ogromne szczęście, bo trafiło nam się 5 minut bez towarzystwa (w to samo miejsce prowadzą też bardziej popularne szlaki z Turbacza i Koniny). Do siedzenia park zaoferował tylko jedną ławę ze stołem, więc nie planujcie w tym miejscu warsztatów wymagających podpórki pod kartkę (chyba że ją ze sobą weźmiecie), trudno tu również o ciszę i czas tylko z klasą. Ale zdecydowanie warto się tam zatrzymać dla widoków.
Część opisanej tu trasy pokrywa się ze "Ścieżką edukacyjną na Turbaczyk", a jej 6 stacja znajduje się właśnie na polanie. Można to wykorzystać w czasie wycieczki szkolnej, np poprosić uczniów o zeskanowanie QR kodu i wyłowienie najważniejszych informacji. Albo ułożenie rebusu przyrodniczego, którego rozwiązaniam będzie nazwa jednej z charakterystycznych roślin okolicy.
Powrót łagodniejszym stokiem pozwala na ponowną kontemplację okolicy, a popołudniowe słoneczko zasłużenie ogrzewa zmęczone łydki.
Co sądzicie o tej trasie?
PS. Jeśli artykuł się Wam podobał, zostawcie proszę ślad w komentarzu 💚
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz